Życie rosyjskojęzycznej mniejszości w Królestwie Polskim można wyraźnie podzielić na dwa okresy; jeden, krótszy, tzw. okres konstytucyjny — od utworzenia Królestwa w r. 1815 do wybuchu powstania listopadowego w r. 1830, a drugi — od powstania do I wojny światowej. W pierwszym okresie w Warszawie było niewielu Rosjan, ponieważ zgodnie z wolą Aleksandra I, w administracji kraju mieli znaleźć się Polacy. Wielki książę Konstanty, dowódca armii polskiej i faktyczny rządca w Królestwie, chociaż cesarza reprezentował namiestnik – generał Józef Zajączek, oraz jego starszy brat monarcha przychylnym okiem patrzyli na intensywne wzajemne kontakty Polaków i Rosjan. Sytuacja zmieniła się po powstaniu listopadowym, kiedy to władze w Petersburgu zaostrzyły politykę wobec Królestwa Polskiego, likwidując jego autonomię, Sejm i wojsko polskie. Poza tym, od roku 1832 w Imperium Rosyjskim obowiązywała doktryna „oficjalnej ludowości” wymyślona przez Sergiusza Uwarowa, ówczesnego wiceministra, a wkrótce ministra, oświaty, wychodzącego z założenia, iż wychowanie obywateli należy oprzeć na trzech zasadach: samowładztwie, prawosławiu i ludowości.

Utworzenie Królestwa Polskiego w roku 1815 sprawiło, iż do Warszawy zaczęli przyjeżdżać rosyjscy urzędnicy i wysokiej rangi wojskowi, a w mieście, jego okolicach oraz w całym Królestwie stacjonował rosyjski garnizon wojskowy. Przedstawiciele najznamienitszych polskich familii „otworzyli drzwi swoich pałaców dla przyjęcia nowych gości (Rosjan – V.W.) – i rozpoczęło się świętowanie (…). W niepamięć odeszły nieporozumienia z przeszłości, obie strony zagłuszały te niesnaski podczas wystawnych przyjęć, na których wznosili toasty za zjednoczenie obydwu plemion słowiańskich”. Adam Czartoryski odnotował, iż „opinia publiczna jest nastawiona w sposób coraz bardziej przychylny. Rosyjscy i polscy gwardziści urządzają wzajemneświętowania, są oni w najlepszej komitywie. Jego Cesarzewiczowska Mość (Konstanty – V. W.) bardzo temu sprzyja”[i].

Nieliczni Rosjanie, którzy znaleźli się w stolicy Królestwa – a w roku 1830 ich było zaledwie 382 — należeli do elity rosyjskiego społeczeństwa, m.in. adiutant wielkiego księcia Konstantego książę Aleksander Golicyn, przedstawiciel słynnej i wielce zasłużonej familii, członkowie której zapisali się w historii państwa rosyjskiego ( generałowie Golicynowie walczyli w bitwie pod Połtawą w r. 1709, wojnach rosyjsko-tureckich i napoleońskich, Golicynowie również bywali gubernatorami petersburskimi i moskiewskimi)[ii] czy poeta –romantyk Piotr Wiaziemski, przyjaciel Puszkina, gorący orędownik romantyzmu, krytyk literacki, publicysta i pamiętnikarz. On zrewolucjonizował naukę o literaturze, uparcie twierdząc, iż krytyka literacka jest ważną dziedziną nauki, a dla oceny utworu niezbędne są oczytanie, wiedza ogólna i dobry gust. Zatrudniony w Kancelarii Mikołaja Nowosilcewa w latach 1817-1821, na specjalne polecenie Aleksandra I Wiaziemski przygotowywał projekt rosyjskiej konstytucji. Cesarz, który potraktował Królestwo Polskie jako poligon doświadczalny przed wprowadzeniem konstytucji w całym Cesarstwie, potrzebował człowieka inteligentnego i światłego, o liberalnych poglądach. Wiaziemski był posiadaczem wszystkich tych cech.

,Polacy chętnie utrzymywali stosunki z Rosjanami, w sferach arystokratyczno-biurokratycznych kontakty były ożywione, polskie arystokratki chętnie oddawały rękę i serce Rosjanom –jak pisze ówczesny kronikarz, po utworzeniu Królestwa Polskiego „ kiedy najlepsi mężowie w narodzie polskim (…) widząc w tej unii (…) złączenie słowiańszczyzny (…) związki pomiędzy arystokracją polską a wykwintną młodzieżą rosyjską nie były rzadkie (…) antagonizmy narodowościowe (…) nie były jeszcze wówczas znane”. Gubernator lubelski Albertow również poślubił Polkę, ich dom pamiętnikarz scharakteryzował jako „na pół polski”[iii], synowie tej pary uczyli się w Instytucie Szlacheckim w Lublinie, gdzie nauka odbywała się w języku polskim. Karolina Teresa Chodkiewiczowa z d. Walewska (1778-1846) rozwiodła sie mężem, by poślubić wyżej wspomnianego Aleksandra Golicyna, znanego ze swych epigramów, zdolnego muzyka-amatora, komponującego drobne utwory instrumentalne.

            Zresztą, wielki książę Konstanty sam służył przykładem głoszonej przez siebie polityki: zadomowił się w Warszawie, zakochał się w Polce Joannie Grudzińskiej, dla której zrzekł się korony. Nie był zbyt religijny, można powiedzieć, iż traktował swoją wiarę w sposób formalny. W okresie konstytucyjnym nie została wybudowana żadna nowa cerkiew, choć Aleksander I wydał polecenia wzniesienia świątyni prawosławnej na ulicy Nowy Świat w Warszawie, ale najwidoczniej nie zamierzał surowo egzekwować tego polecenia, a Konstantemu nie zależało na budowie prawosławnej świątyni. Co więcej, cesarz, usposobiony bardzo przychylnie do katolicyzmu, wspierał także unitów, wyznawców greko-katolicyzmu.

            Konstanty nie tylko nie interesował się problemami prawosławnych w Królestwie, sprzyjał mieszanym polsko-rosyjskim małżeństwom i nie nalegał, by dzieci urodzeni z tych związków byli chrzczeni w cerkwi prawosławnej. Nie przeszkadzał księciu fakt, iż niektórzy oficerowie carscy pobierali się z Polkami, a ślubu udzielał im katolicki ksiądz ( w warszawskiej parafii św. Jana w roku 1826 niejaki Dołbyszew Grzegorz, sztabskapitan Wołyńskiego pułku rodem z Połtawy, ożenił się z córka intendenta Mennicy, a podporucznik Grigorjew Nikita pojął za żonę córkę pewnego adiutanta ), anawet przechodzili na katolicyzm po ślubie[iv]. Tak też postępowali rosyjscy kupcy o nazwiskach Koczetow, Jemielanow, Pietrow, którzy szybko zasymilowali się ze swoim otoczeniem, zmienili wyznanie i dzieci też ochrzcili w kościele katolickim. Rodziny mieszane mogły też postąpić według istniejącego na ziemiach polskich zwyczaju: synowie dziedziczyli wyznanie po ojcu, a córki – po matce. Pamiętnikarze polscy i rosyjscy są zgodni co do tego, iż wiele dzieci zrodzonych z takich małżeństw szybko spolonizowało się, potomkowie rosyjskich kupców zmieniali rosyjskie nazwiska, nadając im brzmienie polskie. Często podstawą nowego nazwiska było imię ojca, zatem nazwiska Gregorowicz, Iwański, Wańkowicz pochodzą od Grigorija, Iwana, Wani[v].

Polacy i Rosjanie spotykali się m. in. w salonie pewnej młodej damy — Marii Szymanowskiej, który odwiedzali m. in. senator Mikołaj Nowosilcow czy wyżej wspomniany Piotr Wiaziemski. Ten ostatni przyczyni się ku temu, iż Polka stała się ona pierwszą w Europie kobietą – zawodowym muzykiem oraz pierwszą przedstawicielka polskiej szkoły wirtuozowskiej, która zdobędzie międzynarodową sławę i uznanie.

W chwili spotkania poety i Szymanowskiej kobieta zyskała pewną popularność w Warszawie i zagranicą dzięki swojej mistrzowskiej grze na fortepianie. Występowała w najlepszych salonach Warszawy, m. in. u Marii ks. Wirtemberskiej, siostry Adama Czartoryskiego, czy na prywatnych koncertach w Paryżu, zachwycając m. in. dyrektora konserwatorium paryskiego i dyrektora narodowej orkiestry cesarskiej. Ale zgodnie z oczekiwaniami rodziców, wyszła za mąż, urodziła trójkę dzieci. Jednak w życiu tej młodej kobiety muzyka powoli zaczęła zajmować pierwsze miejsce: Maria oświadczyła mężowi, iż chce rozwodu, jest gotowa samodzielnie wychować dzieci i nie boi zmiany swojej pozycji społecznej. Gdy sława w Królestwie Polskim przestała wystarczać Marii, kobieta starannie zaplanowała swoją międzynarodową karierę. Najpierw postanowiła udać się do Petersburga, gdzie niejednokrotnie pisano o niej w miejscowej prasie jako o „młodej damie, która z zadziwiającym kunsztem wygrywa na fortepianie najtrudniejsze kompozycje Beethovena, Fielda i Riesa”[vi]. Była już znana na dworze cesarskim: w 1815 grała dla zgromadzonych na kongresie wiedeńskim monarchów, a w r. 1818 występowała przed wizytującą Warszawę cesarzową-wdową Marią Fiodorowną, matką Aleksandra I.

            W roku 1822 Szymanowska wyruszyła do Rosji, gdzie po powrocie z Warszawy mieszkał Piotr Wiaziemski — wprowadził on Polkę do stołecznych kręgów towarzyskich i zawsze lobbował na jej rzecz, za co pianistka będzie pieszczotliwie zwracać się do niego „Mój drogi patronie”. Pobyt w Petersburgu okazał się wielkim sukcesem: gazety podkreślały „ lekkość, blask i delikatną tkliwość, właściwą narodowości polskiej w grze i kompozycji muzycznej”[vii], a cesarz Aleksander I mianował Szymanowską „Pierwszą Pianistką Ich Wysokości Cesarzowych” ( Elżbiety, żony cesarza, i jego matki). Ten tytuł otworzy Szymanowskiej sale koncertowe Europy, a nawet pokoje królewskie — tuż po powrocie z Petersburga Polka pojedzie w trzyletnie tournee po Europie, gdzie ugruntuje swoją dotychczasową pozycję i zyska nowych przyjaciół w osobach Paganiniego czy Goethego.

            W kręgach arystokracji polskiej obracał się również dekabrysta Michaił Łunin, bohater wojen napoleońskich, o którym można stwierdzić, iż był on najbardziej nietuzinkowym dekabrystą, choć nie uczestniczył w powstaniu na Placu Senackim 14 grudnia 1825 roku, nie był pisarzem jak ulubieniec romantycznej młodzieży Aleksander Bestużew, nie przewodniczył żadnemu z tajnych stowarzyszeń, nie zawisł na szubienicy jak jego pięciu towarzyszy, nie był też autorem podstawowych założeń programowych jak Nikita Murawiow. Ale w odróżnieniu od innych członków tajnych stowarzyszeń, nie tylko nie okazał skruchy i nie prosił o ułaskawienie, ale w więzieniu i na zesłaniu walczył piórem przeciwko autokratyzmowi. Co więcej, Łunin był zdania, iż prawdziwa walka z carskim reżimem zaczyna się na Syberii, bo właśnie tam dekabryści mogliby rozpocząć opór, któremu niegdyś zdecydowali poświęcić całą swoją egzystencję [viii]. Swoją odwagę przypłacił utratą zdrowia, a z biegiem czasu – życia.

            W roku 1822 Łunin podjął decyzję powrotu do służby wojskowej, co spowodowało zerwanie z dekabrystowskim Towarzystwem Północnym. Początkowo przydzielono go do stacjonującego w Słucku pułku ułanów, a w roku 1824 podpułkownika przeniesiono do Warszawy i mianowano dowódcą szwadronu lejbgwardii Grodzieńskiego Pułku Huzarów. Łunin również zostaje adiutantem wielkiego księcia Konstantego, którego znał jeszcze w poprzednim, petersburskim, życiu.

            Życie w Warszawie okazało się bardzo przyjemne. Łunin zamieszkał w dużej willi w Wilanowie, gdzie trzymał sforę psów i przyjmował gości w iście ułańskim stylu. Był częstym gościem Konstantego w Belwederze; ucztował i polował w towarzystwie polskich arystokratów: Grodeckiego i Jabłonowskiego, członków Polskiego Towarzystwa Patriotycznego. W Warszawie hulaka Łunin spotka swoją wielką miłość, śliczną Natalię Potocką, w żyłach której płynęła krew Jana III Sobieskiego.

               Matka pięknej Natalii, Anna z Tyzkiewiczów Potocka-Wąsowiczowa, w pałacu na Krakowskim Przedmieściu prowadziła jeden z najsłynniejszych salonów stolicy. W czasach jego świetności tutaj bywał nawet Aleksander I. W papierach Łunina, skonfiskowanych po jego areszcie, znaleziono kilka zaproszeń od Anny Potockiej-Wąsowiczowej do odwiedzenia ich rodzinnego pałacu w Wilanowie. Podczas tych wizyt narodziła się miłość Łunina do Natalii Potockiej, lecz powody, dlaczego zakochani musieli się rozstać, pozostają nieznane. Nie wiadomo też, jak Natalia Potocka zareagowała na areszt Łunina i jego wyjazd z Warszawy. Wkrótce dziewczyna poślubiła Romana Sanguszkę. Małżeństwo, choć zaaranżowane przez dwie potężne rodziny, okazało się sukcesem, ale szczęście przerwała śmierć Natalii: zmarła w ramionach męża 17 listopada 1830 roku, wkrótce po urodzeniu córki Marii.

            W 1839 Łunin zwrócił się do siostry Jekatieriny Uwarowej z prośbą o informację na temat rodziny Potockich z Warszawy. Dekabrysta „szczególnie”[ix] pragnął wiedzieć o losie Natalii. Najprawdopodobniej pragnąc oszczędzić cierpień bratu, Uwarowa nie poinformowała go o śmierci ukochanej, bo jak zarzucił jej Łunin opowiadała „jedynie o mieszczanach z Waszej dzielnicy”[x].

            W okresie popowstaniowym w całym Imperium obowiązywała doktryna Uwarowa, dowodzącego, iż prawosławie „stanowi ostoje caratu, a cesarz sprawuje władzę z woli Boga”, stąd też można wnioskować, iż „każdy odstępca od religii prawosławnej stawał się również opozycjonistą politycznym”[xi]. W myśl uwarowskiej doktryny oraz „Prawa o małżeństwie”, w związkach mieszanych, gdy jeden z małżonków był wyznania prawosławnego, „wszystkie dzieci spłodzone w tych małżeństwach powinny być wychowane w religii grecko – rosyjskiej”[xii].

            W przypadku małżeństw mieszanych pomiędzy prawosławnym mężczyzną a kobietą –katoliczką, gdy narzeczona nie zamierzała przejść na wyznanie męża, od niej wymagano deklaracji, że nie będzie wywierała nacisku na współmałżonka, by ten zmienił wyznanie. Poza tym, w myśl prawa z 1836 roku, cała rodzina w statystykach była traktowana jak prawosławna.

            W czasie powstania listopadowego ujawniały się też antagonizmy w mieszanych małżeństwach, jak to było w przypadku wyżej wspomnianych Golicynów: książę wraz z synem z małżeństwa z Karoliną Teresą Chodkiewiczową byli prorosyjscy, a żona z dziećmi z poprzedniego małżeństwa opowiedziała się po stronie powstańców. W następnym powstaniu – styczniowym- dzieci z mieszanych związków często same określały swoją tożsamość. Zdarzało się, iż dzieci wysoko postawionych Rosjan czuli się Polakami, na przykład, córka generała Pustowojtowa ubrana w męski mundur walczyła po stronie Polaków w powstaniu styczniowym.

            Z pierwszego spisu ludności Rosji, przeprowadzonego w roku 1897, wynikało, iż wśród ludności prawosławnej przeważali mężczyźni. Jak twierdzi Władimir Smorodinow, nauczyciel języka rosyjskiego w Piotrkowie Trybunalskim, w jego mieście nie było prawie rosyjskich panien na wydaniu, więc gdy w miejscowym progimnazjum pojawiała się nowa prawosławna nauczycielka, jej kariera zawodowa kończyła się bardzo szybko: w ciągu roku kobieta wychodziła za mąż i przestawała uczyć, ponieważ prawo zabraniało kobietom zamężnym pracy w szkole[xiii]. W Królestwie było więcej żonatych mężczyzn niż kobiet (169 120 mężczyzn w związkach małżeńskich, podczas gdy kobiet tylko 81 947 kobiet)[xiv], co świadczyło o tym, iż mężczyźni, głowy rodzin, często zostawiali swe żony w Cesarstwie lub przyjeżdżali do Królestwa w młodym wieku, jak to było w przypadku nieżonatych policjantów i strażników miejskich z Łodzi, którzy przyjechali do Kraju Nadwiślańskiego, zanim jeszcze zdążyli ożenić się. Jak wynika ze spisu wyznawców prawosławia w Łodzi, dokonanego w roku 1884, wśród 60 strażników miejskich aż 38 było stanu wolnego[xv]. W sytuacji, gdy do miasta przyjechała duża ilość prawosławnych mężczyzn, ale brakowało kobiet tego wyznania, panowie byli zmuszeni poszukać swe przyszłe żony wśród ewangeliczek i katoliczek. Tak, w roku 1884, w pierwszym roku istnienia parafii św. Aleksandra Newskiego w Łodzi, wśród 15 zawartych małżeństw było aż 12 związków mieszanych.

            Z biegiem czasu, gdy ilość Rosjan będzie się zwiększać, wzrośnie też ilość małżeństw, a tendencja zawierania związków pomiędzy prawosławnymi mężczyznami a kobietami katoliczkami lub ewangeliczkami nie tylko utrzyma się, a nawet wzrośnie. Jak wynika z ksiąg parafialnych soboru katedralnego pw. Aleksandra Newskiego w Łodzi, w roku 1905 w parafii było 49 ślubów, z tego 15 pomiędzy prawosławnymi mężczyznami a katoliczkami, 14 ewangeliczek poślubiło prawosławnych mężczyzn, wybrankami ośmiu prawosławnych kobiet były katolicy lub ewangelicy. I tylko 11 ślubów zawarto w przypadku, gdy narzeczeni byli wyznania prawosławnego[xvi].

               Po ukończeniu służby wojskowej żołnierze i podoficerowie często nie wracali do swych rodzinnych miejscowości, a pozostawali w Łodzi. Władze miasta chętnie zatrudniali byłych wojskowych w policji, jak to było w przypadku pewnego kanoniera stacjonującej w Łodzi 10 brygady artylerii, który po odbyciu służby został strażnikiem miejskim. Znalazł zatrudnienie w łódzkiej policji jako młodszy strażnik były szeregowy pułku piechoty Cytadeli Warszawskiej, który do tego jeszcze ożenił się z prawosławną mieszkanką podłódzkiego Ozorkowa, tym samym wzmacniając swoje związki z Łodzią.

               Jednym z najsłynniejszych dzieci z mieszanychmałżeństw był legendarny generał Anton Denikin, bohater rosyjsko-japońskiej oraz pierwszej światowej wojen, jeden z liderów ruchu „białych”. Urodził on 4 grudnia 1872 roku w Szpetalu Dolnym na przedmieściach Włocławka. Jak wynika z dokumentów łowickiej parafii, przechowywanych w Archiwum Państwowym w Łodzi, był on synem „majora w stanie spoczynku Iwana Jefimowicza Denikina wyznania prawosławnego i jego prawowitej małżonki Elżbiety Fiodorowny, wyznania rzymsko-katolickiego”[xvii]. Narodziny i chrzest Antona Denikina zostały odnotowane w księgach metrykalnych cerkwi św. Jana Chrzciciela w Łowiczu, mieszczącej się na pierwszym piętrze byłego klasztoru OO Dominikanów przy ul. Podrzecznej (obecnie tutaj, przy ul. Stanisławskiego 31, znajduje się Nauczycielskie Kolegium Języków Obcych pod patronatem Uniwersytetu Warszawskiego).

            W roku 1869, po przejściu na emeryturę, 62-letni major Iwan Denikin postanowił osiedlić się we Włocławku. W Królestwie Polskim spędził dużą część swojego życia, nie chciał i nie mógł wracać do Cesarstwa, bo nie miał tam ani bliskich ani domu. We Włocławku Denikin-starszy zakochał się w pochodzącej z zaboru pruskiego zubożałej szlachciance Elżbiecie Wrzesińskiej. Po dwóch latach starań 30-letnia Polka powiedziała „tak” 34 lata starszemu mężczyźnie. Rok po ślubie małżonkom urodził się syn Anton, który rozmawiał z matką po Polsku, a z ojcem – po rosyjsku, bowiem nawet po 43 latach życia w Królestwie Polskim Iwan Denikin nie mówił po polsku, choć rozumiał ten język. Elżbieta Denikin do końca swych dni słabo mówiła po rosyjsku, choć w ostatnich latach życia mieszkała nie w Królestwie, a w Cesarstwie i zmarła w Kijowie. Anton, choć ochrzczony w cerkwi prawosławnej, uczęszczał też na katolickie nabożeństwa.

            Jeśli chodzi o kontakty pomiędzy ludnością polską a Rosjanami, na prowincji one były niezbyt ożywione. Jak wspomina generał Denikin, który pierwsze lata swojej służby wojskowej spędził w Białej Podlaskiej w guberni Siedleckiej (populacja 8 000 osób, w tym blisko 5 000 Żydów oraz nieliczni Rosjanie, głównie urzędnicy i członkowie ich rodzin, stacjonował tutaj też garnizon wojskowy), „z roku na rok wszystko wyglądało tak samo. Te same rozmowy i żarty (…) W tej głuszy nie pojawił się żaden porządny lektor czy zespół teatralny. Krótko mówiąc, szare życie, płytkie zainteresowania – zupełnie jak w utworach Czechowa”. Polacy nie integrowali się z innymi społecznościami i unikali Rosjan. Mężczyźni spotykali się na neutralnym gruncie — w klubie lub restauracji, ale „rodziny nie przyjaźniły się między sobą”. Polki okazały się „bardziej wrogo nastawione niż ich mężowie, a ową wrogość mogło pokonać tylko prawdziwe uczucie”. Rosyjscy urzędnicy i wojskowi przebywali we własnym gronie. „ W tym kręgu — pisze Denikin — koncentrowała się cała nasza egzystencja. Tutaj prowadzono życie towarzyskie; tutaj kłócili się, godzili się, zakochiwali się i pobierali się.”[xviii].

            W kosmopolitycznej Łodzi Rosjanie wystawiali przedstawienia teatralne i organizowali koncerty, z których uzyskane kwoty przekazywano na cele dobroczynne. Pomocnym w organizacji okazywał się skład oficerski stacjonującego w mieście wojska i ich rodziny. W latach 80. XIX w. oficerowie stacjonującego w Łodzi 37 Jekaterynburskiego Pułku Piechoty wystąpili w przedstawieniach amatorskich pod kierownictwem pułkownika Bajkowa. Przedstawienia odbywały się w języku rosyjskim w teatrach i salach koncertowych miasta. W 1885 r. w teatrze „Thalia” odegrano dwie sztuki pod tytułami „K mirowomu” (Do sędziego) oraz „Kogda by on znał” („Gdyby on wiedział”). W antraktach grywała orkiestra 37 Pułku. W 1887 roku w zorganizowanym koncercie dobroczynnym wspólnie z orkiestrą pułku pod dyrekcją kapelmistrza Dietrycha wystąpiły trzy inne lokalne zespoły. Dochód z koncertów przeznaczono na wsparcie biednych uczniów miejscowych szkół średnich. W okresie karnawału społeczność rosyjska urządzała bale, na przykład, w zorganizowanej w roku 1887 imprezie uczestniczyło około 100 osób, i, jak donosi „Dziennik Łódzki”, „bawiono się do białego rana przy dźwiękach orkiestry wojskowej 37 Pułku Piechoty”[xix].  

            W stolicy Królestwa mieszkało najwięcej osób wyznania prawosławnego — w 1882 roku w mieście Rosjanie stanowili 3,5 % ludności (13 640 osób), w 1897 – 3, 9 % ( 23 547 osób), w 1910 — 4,1 %, 1914 – 36 866 (4, 2 %), nie wliczając stacjonującego tu wojska[xx] . Rosjanie zamieszkiwali centrum stolicy, i z biegiem czasu wytworzyły się w Warszawie specjalne dzielnice o rosyjskim charakterze. W cyrkułach mokotowskim ludność prawosławna stanowiła 11 %, a w – łazienkowskim – 9, 5%. Jak wspomina Aleksander Kraushar, „Aleje Ujazdowskie i Łazienki zatraciły z wolna wybitnie polski, dawniejszy charakter. Spotykano tam wyłącznie rodziny Rosjan, niańki w kokosznikach i jaskrawych szatach, prowadzące przebrane w czerkieski dzieci rosyjskie. Słyszało się przeważnie język rosyjski, a gdy wypadała galówka lub święto prawosławne, wszystkie aleje prowadzące do cerkiewnych gmachów roiły sie od tłumów ludności napływowej, rosyjsko-litewskiej[xxi].

            Życie towarzyskie kwitło, Warszawa oferowała dużo rozrywek. Wieczorami warszawski beau monde spożywał kolację w „Bristolu” czy „Europejskim”; ogromną popularnością cieszyła się tez restauracja „Aleksandryjska” na rogu Świętokrzyskiej i Nowego Świata. Ceniono też zaproszenia na bale urządzane na Zamku przez generał-gubernatora warszawskiego.

            Od roku 1886 do Warszawy przyjeżdżały na występy następujące moskiewskie teatry: Aleksandryjski, Korsza i Mały. W Klubie Ruskim na Nowym Świecie, mieszczącym się w byłym pałac Zamojskich, odbywały się wystawy, na przykład, kilkakrotnie można było obejrzeć obrazy Ajwazowskiego i Wierieszczagina. Tutaj znajdowała się też czytelnia zaopatrzona w nowinki literackie, odbywały się uroczyste obiady. Klub jednak skupiał głównie męską populację Warszawy stanu wolnego: wojskowych, wykładowców Uniwersytetu Warszawskiego czy pracowników administracji. Mężczyźni czasami udawali się do któregoś z 16 domów publicznych lub 184 domów schadzek, bowiem policmajster Nikołaj Klejgels wydał zarządzenia porządkujące świadczenie usług przez lokalne prostytutki. Panie nie prowadziły tak ożywionego życia towarzyskiego, do ich ulubionych sposobów spędzania wolego czasu należały spacery w Ogrodzie Saskim i Łazienkach.

            Wolny czas bogaci Rosjanie, a zwłaszcza oficerowie gwardii rosyjskiej, lubili spędzać m. in. na wyścigach na Polu Mokotowskim, w towarzystwie rekrutujących się z rodowej arystokracji bogatych ziemian (Lubomirskich , Potockich, Zamoyskich) czy potentatów finansowych (Bloch czy Kronenberg). Wśród oficerów elitarnych jednostek należy wymienić generała Karola Gustawa Mannerheima, który miał stać się pierwszym prezydentem niepodległej Finlandii i który w roku1909 objął dowództwo nad jednostką lejb-gwardyjską — 13 Jego Cesarskiej Mości Władymirskim Pułkiem Ułanów. Na przełomie 1913 i 1914 roku Mannerheim został dowódcą Oddzielnej Warszawskiej Brygady. Oprócz Władymirskich ułanów, do jej składu wchodziły równie zasłużone jednostki: lejb — gwardii Grodzieński Pułk Huzarów i oddział lejb – gwardii Artylerii Konnej. Urodzony w Finlandii generał związał swe życie z rosyjską gwardią, myślał o sobie jako rosyjskim oficerze, wykazał się męstwem w walkach z armią austriacką w trakcie I wojny światowej,. m. in. pod Kraśnikiem w roku 1915.

        Rewolucja 1917 roku „była ciężką traumą dla generała — monarchisty”[xxii], z bólem przyglądającego się rozpadowi armii cesarskiej i powolnemu umieraniu niegdyś potężnego Imperium. Skierował więc wzrok w stronę rodzimej Finlandii i obronił kraj przed zakusami bolszewików. Ale Warszawa na zawsze pozostała w jego sercu, o czy świadczy fakt, że gabinet Mannerheima w Helsinkach wyglądał prawie tak samo, jak jego gabinet w stolicy Królestwa Polskiego. W swoich wspomnieniach napisał o warszawiankach, iż „na ulicach Warszawy można było nie odwracać głowy za kobietami, bo naprzeciwko szły następne piękności”[xxiii].

            Rosjanie, w tym wojsko, opuścili Warszawę w nocy z 4 na 5 sierpnia 1915 roku, a następnego dnia do miasta wkroczyła armia niemiecka. Jak donosiła nadesłana do stolicy Królestwa depesza z Piotrogrodu, „uzędnicy rosyjscy zmuszeni okolicznościami opuszczają Warszawę z żalem prawdziwym”.[xxiv]

Violetta Wiernicka, Uniwersytet Łódzki


[i] М. Кучерская, Константин Павлович. Молодая гвардия, 2005, s. 126

[ii] Więcej o rodzinie Golicynów oraz ich zasługach dla państwa rosyjskiego patrz: И. Н Шумейко, Голицыны и вся Россия. Вече, 2008

[iii] Wiercieński H. Pamiętniki. Wydawnictwo Lubelskie, 1973, s. 56

[iv] S. Kowalska — Glikman, Małżeństwa mieszane w Królestwie Polskim, „Kwartalnik Historyczny”, 2/1977, s. 321

[v] Ibidem, s. 323

[vi] I. Bełza Maria Szymanowska. Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1987, s. 112

[vii] Ibidem, s. 113

[viii] B. Glynn, M.S. Lunin: Catholic Decembrist, Mouton, 1976, s. 7-8.

[ix] N. Ejdelman, op. cit, s. 340.

[x] Ibidem, s. 341.

[xi] B. Mucha, Rewolucjonista w służbie katolicyzmu – podpułkownik Michaił Łunin w: „Rosjanie wobec katolicyzmu” B. Mucha, Diecezjalne Wydawnictwo Łódzkie, 1989, s. 12-13

[xii] S. Kowalska — Glikman, op. cit., s. 322

[xiii] . B. Drozdowska, Życie rodzinne i towarzyskie Rosjan w Królestwie Polskim w latach 1864-1894 w: „Unifikacja za wszelką cenę”, A. Szwarc, P. Wieczorkiewicz (red.), DiG, 2002 s. 118

[xiv] Ibidem, s. 119

[xv] Archiwum Państwowe w Łodzi, Akta miasta Łodzi, sygn. 9331

[xvi] Akta parafii prawosławnej św. A. Newskiego w Łodzi, lata 1884 i 1905

[xvii] Archiwum Państwowe w Łodzi, Akta parafii prawosławnej w Łowiczu. Метрическая книга za 1872 год.

[xviii] А. И. Деникин. Путь русского офицера, Прометей, 1990, s. 52.

[xix] H. Kobus, A. Kobus, Życie kulturalno-muzyczne Rosjan, „Kronika miasta Łodzi”, 2/2011, s. 3

[xx] M. Nietyksza, Ludność Warszawy na przełomie XIX i XX wieku. PWN, 1971 s. 121, 127, 174; M.Nietyksza Spisy 1882 r. i 1897 r. jako źródło do badań nad ludnością Warszawy. w: „Warszawa popowstaniowa”, S. Kałabinski, R. Kołodziejczyk (red), PWN, 1968, s. 21-32

[xxi] Paszkiewicz P. Cerkiew Św. Marii Magdaleny na Pradze, „Kronika Warszawy”, Nr 2 (78), rok 1989, s. 116

[xxii] Л. В. Власов Маннергейм. Русская военная энциклопедия, 2005, s. 1

[xxiii] Л. В Власов., М. А Власова, Маннергейм.и Польша. Русская военная энциклопедия, 2005, s.43

[xxiv] R. Jabłoński, Historia Warszawy, Trio, 2012, s. 95